Nareszcie nadszedł czas świeżych warzyw i owoców. Zastanawiam się czy ludzie w ciepłych krajach, gdzie sezon wegetacyjny trwa cały rok, potrafią tak się cieszyć z nowalijek jak my?
Ogórki, które pachną na cały dom tak, że oszaleć można, pomidory smakujące jak… pomidory, truskawki zjadane prosto z krzaczka – mmm…. Pycha. Zawsze wtedy budzi się we mnie uśpiony demon przetworów. Zdarzało się, że obiecywałam sobie – nigdy więcej przetworów. Udawało mi się wytrwać najwyżej do połowy lata. Potem zazwyczaj byłam zmuszona zapakować coś do słoika i jak stary nałogowiec – zaczynałam „ciąg prze-twórczy”.
Lubię robić dżemy – staram się żeby były choć trochę inne niż zazwyczaj. Dodaję przyprawy, mieszam różne owoce. Kombinuję. Mam kilka sprawdzonych przepisów, które postaram się wkrótce opisać.
Zrobiłam też kiedyś cytryny solone do tażin czy winogrona w zalewie musztardowej. Przyjaciółce smakowały – mnie nie. Dlaczego więc je robię? Ponieważ to ciekawy eksperyment kulinarny, z którego nie wiadomo, co wyniknie. Mogą być ciekawym i niebanalnym prezentem. Ale przede wszystkim nie są nudne. Nie sposób takich kupić w pobliskim spożywczaku.
Gdy przychodzi taki czas jak teraz zaczynam przeglądać kuchenną biblioteczkę i szukać inspiracji. Zastanawiam się co zrobię w tym roku. Podpytuję i podglądam znajomych.
A może Ty masz ciekawy przepis? Ciekawe pomysły i przede wszystkim smaczne – mile widziane 🙂
Najnowsze komentarze