Oglądałam ostatnio program dokumentalny o wysłaniu na Marsa takiego samobieżnego robota, który miał za zadanie zbadać, co się da. Fragment, który zobaczyłam zafascynował mnie jak zawsze, gdy widzę wielkość i kreatywność umysłu ludzkiego.

Źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Rover1.jpg

Źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Rover1.jpg

W którymś momencie misji jedno z kół tego pojazdu zostało uszkodzone. Robot wlókł je za sobą jak kikut znacząc głęboki ślad. Spowalniało to tempo przejazdu, ale nie to było najciekawsze. Po jakimś czasie, naukowcy obejrzeli trasę przejazdu, spojrzeli „za siebie” i zastanowił ich biały kolor bruzdy. Postanowili to zbadać i dokonali wielkiego odkrycia: ten ślad to czysta krzemionka, a minerał w tej postaci w jakiś sposób może sugerować możliwość występowania wody a być może powstania życia w najbardziej pierwotnej formie. Było to wielkie WOW dla nauki.

Dlaczego to opowiadam? Bo czasem może warto obejrzeć się za siebie na ślad, jaki zostawiamy w życiu i przekuć ułomności, niedogodności, porażki w sukces na swoją miarę. Tylko od nas zależy, jakie wnioski wyciągniemy z tego, co zobaczymy.

Źródło: http://photojournal.jpl.nasa.gov/catalog/PIA12355

Ślad na piasku marsjańskim.
Źródło: http://photojournal.jpl.nasa.gov/catalog/PIA12355

Drugą zaś rzeczą, która zafascynowała mnie były słowa jednego z naukowców. Ten robot miał pracować przez określony czas. W chwili nakręcenia tego dokumentu działał już 3 lata marsjańskie – każdy dzień to był jak cud i darowane życie. Nie wiadomo jak długo jeszcze będzie mógł fotografować i badać otoczenie, ale nigdy nie przestanie wysyłać na Ziemię komunikatów. On po prostu nie ma wyłącznika. Nie wyposażono go w komendę „stop”. A ponieważ na Marsie nie ma tlenowej atmosfery, to nie zardzewieje i nawet, gdy nikt nie będzie go słuchał, ani pamiętał o jego twórcach, on dalej będzie pracował dla nas.

Five Years on Mars   (Tytuł oryginalny)
Martian Robots
Marsjańskie Roboty   (Polski tytuł główny)

 

Ciekawe linki: tu, tu, tu i tu.