Wrocław jest piękny i chyba nikogo kto tam był nie trzeba o tym przekonywać. Przez długie lata myślałam inaczej, może dlatego, że moje pierwsze spotkanie z tym miastem odbyło się w zimowy poranek, gdy z szarych chmur ciapał mokry śnieg. Dopiero dzięki mojej młodszej córce Basi – obecnie studentce Uniwersytetu Wrocławskiego – miałam okazję poznać Wrocław od innej strony i zachwycić się nim. Przepiękne stare kamieniczki, kawiarnie, zaułki pełne słońca, bulwary nadrzeczne i przede wszystkim ścieżki rowerowe. To jest to czego wrocławianom zazdroszczę najbardziej. Mają mnóstwo możliwości do uprawiania jazdy rowerowej i korzystają z tego ile wlezie. Wszelkie stojaki i latarnie są wręcz oblepione rowerami jak winogronami. Ludzie jeżdżą na czym się da, spacerują, podziwiają stare kamieniczki pięknie odnowione, pływają na kajakach i łodziach.

Na rynku i w zaułkach starego miasta można spotkać całkiem nieźle grających muzyków, dla których uliczki są sceną koncertową, przechodnie – publicznością.

Mieszkańcy Wrocławia – latem chyba łatwiej spotkać turystę, niż wrocławianina, ale ci których spotkałam byli bardzo sympatyczni i pomocni.

Warto wspomnieć o innych mieszkańcach Wrocławia, którzy coraz odważniej wychodzą na świat. Myślę tu oczywiście o krasnalach – słynnych bohaterach niejednej baśni. Wrocławskie krasnale idą z duchem czasu i na przykład korzystają z bankomatów. Nie brak i innych postaci

W upalny dzień można odwiedzić piękny Ogród Japoński lub zapędzić się w zaułki Ogrodu Botanicznego. Nie przewidziałam, że ogród botaniczny będzie tak wielką kopalnią pięknych tematów do zdjęć i zabrałam częściowo rozładowany akumulator w aparacie. Ale w sumie dzięki temu mogłam w spokoju rozkoszować się pięknem przyrody i przede wszystkim cieszyć się obecnością rzadko widywanej córki.

To były gorące ale ciekawe dni. Wypoczęłam psychicznie, podładowałam akumulatory – nie tylko w aparacie 😉 Ale przede wszystkim zobaczyłam moją córkę od całkiem innej strony – jako dorosłą, samodzielną osobę. Dla samego tego, warto było jechać.

Dziękuję Basiu :*

Basia

Basia w Ogrodzie Japońskim

Ps: Co będzie następne – może Wiedeń? 😉