Po dłuuuugiej przerwie spowodowanej remontem w moim domu pora na ciąg dalszy wspomnień z Portugalii. Dziś stolica tego pięknego kraju – Lizbona czyli po portugalsku Lisboa.

Krótka wycieczka z Esposende do Lizbony przez niemal cały kraj pozwoliła nam zobaczyć urodę tego rejonu w całej okazałości. Tylko czasu było stanowczo za mało.

Lizbonę wspominam jako miasto niemal pionowe. Strome uliczki po których wspinają się charakterystyczne żółte tramwaje, a właściwie mini-tramwaje. Mnóstwo turystów. Muzycy na każdym kroku. Nowoczesne budynki sąsiadujące z nieomal ruinami – kontrasty nie do uwierzenia. Chwilami miałam wrażenie, że te niszczejące kamienice stoją takie od czasu wojny lub jakiegoś pożaru. Piękne czerwone dachy – morze dachów widziane z tarasu na szczycie Panteonu Narodowego. Te piękne drzewa widoczne na zdjęciach to Jacaranda kwitnąca na fioletowo. Tag szeroki tak bardzo, że mnie przyzwyczajonej do kieleckiej Silnicy wydawał się jak morska zatoka 😉

I słońce. Mnóstwo słońca odbijającego się od murów, okien i wody. Dla typowego człowieka północy – niecodzienny to widok 🙂

Chciałabym tam kiedyś wrócić i poznać to miasto lepiej. Jeden dzień to stanowczo za mało.

Jeśli mi będzie dane…

A na razie muszą wystarczyć mi wspomnienia i fotografie. Kliknij na miniaturę żeby obejrzeć je w powiększeniu i daj znać które podoba ci się najbardziej.